Czasami w trakcie wizyt w gabinecie pojawiało się pytanie o szkodliwość antyperspirantów w kontekście zwiększenia ryzyka rozwoju raka piersi. Postanowiłem zgłębić temat i podzielić się z Wami efektami moich poszukiwań.
Nie ma zbyt wiele dostępnych badań na ten temat, ale te, które są wskazują na brak związku ze stosowaniem dezodoranów i antyperspirantów, a zwiększonym ryzykiem raka piersi.
Głównym składnikiem większości antyperspirantów jest aluminium. Orędownicy teorii o wpływie tego pierwiastka na wzrost ryzyka raka piersi twierdzili, że wchłania się on przez skórę i wędruje do węzłów chłonnych pachowych i powoduje raka piersi (statystycznie rak piersi rozwija się najczęściej w tzw. pachowym kwadrancie piersi, ale nie ma to związku z używaniem antyperspirantów, tylko z tym, że w tym kwadrancie jest najwięcej tkanki).
Na tej bazie powstała “moda” na dezodoranty bez dodatku aluminium. Badanie wykazało jednak, że jedynie 0,012% aluminium z antyperspirantu wchłania się przez skórę, czyli mniej niż byłoby przyjęte w tym samym czasie z pożywienia.
Przy okazji wykonywania mammografii zaleca się, żeby nie używać dezodorantu przed badaniem, gdyż cząstki aluminium osadzające się na skórze mogą imitować skupiska mikrozwapnień i wprowadzić w błąd opisującego badanie radiologa.
Przeprowadzone badania wykazały również, że nie ma związku z używaniem dezodorantów i antyperspirantów, a goleniem pach.
Przy okazji oberwało się również mężczyznom, u których rzadsze zachorowania na raka piersi tłumaczono tym, że nie golą pach, przez co utrudnione jest przenikanie szkodliwych substancji. Prawda jest taka, że rak piersi u mężczyzn jest rzeczywiście sto razy rzadszy niż u kobiet, ale wynika to z faktu, że mają sto razy mniej tkanki w obrębie piersi (pomijając inne przyczyny).
Wygląda więc na to, że w dalszym ciągu możemy bez obaw używać antyperspirantów.
Zdjęcie: No Revisions on Unsplash